czwartek, 21 listopada 2013

Dlaczego Gwiezdne wojny: Epizod I, II i III nie były takie złe, a nowa trylogia wszystkich rozczaruje


Dziwnie się czuję pisząc o Gwiezdnych wojnach, jako że jestem absolutnym laikiem w tematyce tegoż uniwersum. Bardziej niekompetentny mógłbym być chyba tylko zabierając głos w sprawie Władcy pierścieni. Ale jest pewna kwestia, która nie daje mi spokoju i budzi we mnie niezdrowe zapędy psychoanalityczne. Jak działa umysł "fanboja"?  Dlaczego George Lucas został znienawidzony, mimo, że dostarczył światu najpopularniejszą filmową sagę? Co powinien zrobić w dalszej kolejności Disney, żeby zadowolić fanów?

Osobiście, nie traktuję Gwiezdnych wojen jak świętości - dwa razy oglądałem starą trylogię i raz nową. Widziałem za to dużo, dużo, naprawdę dużo różnych recenzji, które wychwalały starą trylogię, jednocześnie nie pozostawiając suchej nitki na prequelach. Co ciekawe, sam wolę oglądać recenzje nowej trylogii, ponieważ darzę ją większym sentymentem. Wszystko dlatego, że to dzięki niej poznałem Gwiezdne wojny i właśnie to mnie odróżnia od tych, którzy tak bardzo znienawidzili epizody I, II i III. I tutaj będzie miała miejsce przedwczesna konkluzja mojego wywodu: Często oceniamy filmy nieobiektywnie, bowiem kierujemy się nostalgią, zamiast chłodną analizą.


To dlatego Lucas nie był w stanie sprostać oczekiwaniom fanów, którzy wyidealizowali Gwiezdne wojny i sami przez lata dopisali sobie w głowach prequele. Psychika widza jest irracjonalna: kiedy obejrzymy niezły film (choć niepozbawiony wad), po upływie czasu pozostaje nam w głowach tylko to, co było w nim dobre. Natomiast mimowolnie zapominamy o tym, co było złe. Ja z Mrocznego widma zapamiętałem, że:


Podwodne miasto było w dechę...


...pierwsza walka z Mrocznym Widmem robiła wrażenie...


...pustynny wyścig na Tatooine był świetny...


...ostatnia walka i podwójny miecz Darth Maula urywały dupsko.


Nie ma tego wiele, bo wcale nie próbuję negować faktu, że Epizod I był kiepskim filmem. Chodzi wyłącznie o walor sentymentalny i to, jak nasz umysł filtruje wspomnienia. Starą trylogię obejrzałem w całości dopiero po premierze Epizodu II i wcale się w niej nie zakochałem. Było w niej więcej elementów które mi się podobały, ale były też takie, które zwyczajnie nudziły. Han Solo powinien przestrzelić głowę Jar-Jarowi, ale równie dobrze Qui-Gon mógłby przeciąć w pół niemniej irytującego C3PO.

Mroczne widmo było w dużej mierze tworem nieudanym, przepełnionym cyfrowymi efektami i quazi-politycznym bełkotem. Ale przypomnijmy sobie całą otoczkę marketingową tego filmu: karty z postaciami w paczkach lay's, wychodzące równolegle komiksy, gry wideo i wiele innych elementów sprawiały, że przez pewien wycinek życia wszyscy żyli Gwiezdnymi wojnami. Okazuje się, że tyle wystarczy by zawrócić w głowie przeciętnemu smarkowi. Podobnie mogło być na przełomie lat 70. i 80., kiedy na ekranach królowała stara trylogia, ale nie mogę tego wiedzieć, gdyż nie było mnie wtedy nawet w jajach mojego ojca.

Nie chciałem być dosłowny...

Teraz najwięksi fani uniwersum żyją nadzieją, że przy okazji kolejnej trylogii, J.J. Abrams z pomocą Disneya odczaruje niegdyś utraconą magię Gwiezdnych wojen. Szkoda tylko, że ta magia siedzi gdzieś w potylicy naszego układu pamięciowego i żaden zespół specjalistów nie będzie w stanie odtworzyć tego na ekranie. Znów popłynie fala "fanbojskiego hejtu" i najbardziej zadowoleni z filmów będą ci, którzy nie wiążą z nimi żadnych oczekiwań. Tak było z rebootem Star Treka i tak też będzie z Gwiezdnymi wojnami.

Choć nieobecność Lucasa z pewnością dostarczy pożytku.

1 komentarz:

  1. Mi osobiście podobają się tylko stare części Star Wars. Te nowe są takie jakieś nijakie :). Od dawna kolekcjonuję wszystko co jest związane z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Są to m.in. książki, komiksy oraz gadżety filmowe. W takie przedmioty zaopatruję się jedynie w dobrych sklepach internetowych np. https://4gift.pl/gadzety/gadzety-filmowe/gadzety-ze-star-wars. Przyznam szczerze, że mam niekiedy problem z znalezieniem gadżetów filmowych pochodzących z starych produkcji o Gwiezdnych Wojnach.

    OdpowiedzUsuń