wtorek, 15 października 2013

10 filmów rozrywkowych, które zasłużyły na kontynuacje


Ciągnące się latami serie, powroty znanych bohaterów i odgrzewane kotlety, to ciągłe dowody na to, jak wtórny i wyjałowiony jest amerykański przemysł filmowy. Czym innym jest kino europejskie, w którym co roku dostajemy wartościowe i odkrywcze twory, pochylające się nad zagadnieniami śmierci, alienacji, przemocy, mizoginii, przemijania, odmienności czy rasizmu. Filmy niejednoznaczne, skłaniające do refleksji, niepozostawiające człowieka obojętnym! No dobra, żarty na bok.

Kontynuacje są fajne, ale tylko jeśli mają uzasadnienie i bazują na ciekawym pomyśle. Oczywiście, jest wiele filmów gatunkowych, jak Siedem, Ludzkie dzieci albo Incepcja, do których sequel pasuje niczym poseł Kalisz do trykotu. Ale istnieją też takie utwory, po których obejrzeniu można odczuwać pewien niedosyt, a kontynuacji próżno szukać. Nawet, jeśli sam film jest już kolejną częścią jakiejś serii.

10. DREDD




Opowieść o facecie w zbyt dużym hełmie, który przedziera się przez kolejne piętra wieżowca, eliminując po drodze wrogo nastawionych zakapiorów. Jedyne co odróżnia ten film od gry arcade z lat 80-tych to fakt, że na końcu nie ma żadnej "dupeczki", którą bohater mógłby uratować. Chociaż... nawet nie.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Bo to ekranizacja komiksu zgoła inna od tego, do czego przyzwyczaili nas Christopher Nolan i obóz rzemieślników ze studia Marvel. Film prosty i brutalny, bez niepotrzebnego zagłębiania się w psychikę zakutego w hełm protagonisty. O sequel Dredda wciąż proszą fani, choć o to łatwo nie będzie, bowiem film kosztował $45 milionów, a zarobił w kinach niecałe 36. Ale Karl Urban powiedział, że kontynuacja wciąż jest możliwa. Ja nie podpisywałem żadnych petycji na facebooku ani nie pikietowałem pod siedzibą producenta, ale dalszy ciąg chętnie bym obejrzał. Wzorem gry Batman: Arkham City, akcja w drugiej części filmu powinna się przenieść na teren całego miasta.



9. LEMONY SNICKET: SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ



Po śmierci rodziców, trójka rodzeństwa dostaje się pod opiekę hrabiego Olafa (swoiste połączenie Sknerusa McKwacza z Grinchem), który chce przejąć fortunę odziedziczoną przez dzieci. Jeden z ostatnich jak do tej pory filmów, w których Jim Carrey daje popis swoich komediowych umiejętności na najwyższym poziomie.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Ponieważ Carrey bez wątpienia czuł się dobrze w swojej roli, całość zaś ociekała czarnym humorem i była niezwykle dopieszczona pod względem wizualnym. Tim Burton pewnie nie nauczyłby się z tego filmu niczego nowego, ale może przypomniałby sobie, jak jego własne filmy wyglądały za najlepszych czasów. Seria niefortunnych zdarzeń została nakręcona w oparciu o trzy pierwsze tomy opowiadań autorstwa Daniela Handlera, który łącznie napisał aż 13 tomów! Materiał pod sequele jest więc gotowy. Gorzej tylko, że aktorzy odtwarzający role dwójki rodzeństwa, dzisiaj są już dorosłymi ludźmi.

8. SPIDER-MAN 3





Peter Parker znów musi walczyć o względy Mary Jane, sam zamienia się w emo buca, zaś na horyzoncie pojawiają się nowi przeciwnicy: Sandman, Green Goblin i Venom. Brakuje tylko Świętego Mikołaja i tancerek topless.


Dlaczego zasłużył na sequel?

Zdaniem większości nie zasłużył. Ale w moim przekonaniu Sam Raimi był odpowiednim człowiekiem do kręcenia filmów o Pająku, a sama "trójka" nie była znowu taka zła. Posiadała widowiskowe sceny akcji, wspomagane imponującymi lotami kamery. Kiedy tylko zaakceptowałem fakt, że postać Venoma została tutaj doszczętnie skopana, potrafiłem się naprawdę nieźle bawić. Trzeba zaznaczyć jednak, że Raimi kręcił Spider-Mana w klimacie komiksów z lat 60-tych, natomiast Venom pojawił się na papierze dopiero dwie dekady później. Co więcej, reżyser nie chciał go nawet umieszczać w filmie, ale uległ presji fanów i producentów. Gdyby tylko dostał trochę niezależności, to "czwórka" mogłaby być ciekawym widowiskiem. No i nie mielibyśmy dzisiaj niepotrzebnego, choć również udanego, rebootu.

7. PUNISHER



John Travolta zabija rodzinę agenta FBI, ale sam agent pozostaje przy życiu. Bohater przywdziewa kozacki t-shirt i przygotowuje plan. Wcale nie zamierza zemścić się na Johnie Travolcie. Chce tylko wymierzyć mu karę.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Film Jonathana Hensleigha stanowił dobre połączenie komiksowej estetyki oraz surowości kina akcji z lat 90-tych. Punisher przywodził na myśl hity z czasów kaset VHS. Był niemal w całości pozbawiony cyfrowych efektów i nie znał pojęcia teledyskowego montażu. Sam bohater nie dokonywał sieki przy pomocy karabinów maszynowych, lecz fotografował ludzi, przenosił z miejsca na miejsce hydranty i stołował się u sąsiadów z kamienicy. Jak typowy superbohater. Film Hensleigha nie doczekał się sequela, bo trudno powiedzieć, żeby takowym był Punisher: War Zone nakręcony cztery lata później. Za to powstała niedawno przyzwoita krótkometrażówka (do obejrzenia TUTAJ), w której Tom Jane powtórzył rolę Franka Castle. Czy zaowocuje ona ewentualnym sequelem, być może poprzedzonym jakąś akcją kickstarterową? To byłaby myśl.

6. PREDATOR 2




Bezwzględny przedstawiciel rasy kosmicznych łowców przybywa do miejskiej dżungli, żeby zapolować na słabowitą rasę ludzką. Akcja filmu dzieje się jakby w przyszłości, chociaż dla nas jest już ona przeszłością - rzecz skomplikowana niczym linia warszawskiego metra.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Ponieważ Predator jest postacią ponadczasową, która w historii kina wciąż nie zagospodarowała sobie wystarczająco dużo miejsca. Mówiąc, że potrzebna jest nam kontynuacja, nie biorę pod uwagę Predators produkcji Roberta Rodrigueza, ani tym bardziej fuzji z Obcym, która doczekała się dwóch filmów. Potrzebny jest kolejny utwór z cyklu: Człowiek kontra Kosmita. Walka jeden na jednego, nic więcej. A nie, zaraz - coś takiego przecież było w Predators! Moja psychika mimowolnie spycha występ Adriena Brody'ego do nieświadomości.  Lepszy był Danny "Za Stary Na To Gówno" Glover. O Arnoldzie już nie wspomnę.

5. AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ



Ziemia zostaje zniszczona przez istoty pozaziemskie, ponieważ stoi na drodze budowy kosmicznej autostrady. Z życiem uchodzi przeciętny człowiek Artur Dent, który poznaje grupę rebeliantów, razem z pogrążonym w wiecznej depresji robotem Marvinem. Bohater będzie musiał stawić czoła kosmitom oraz poznać odpowiedź na pytanie o sens życia, wszechświata i całej reszty (spojler: odpowiedź brzmi "42").

Dlaczego zasłużył na sequel?

Takiej dawki absurdalnego dowcipu nie było w głównym nurcie od czasów Monty Pythona. Film jest ekranizacją kultowej książki Douglasa Adamsa i przyznać trzeba, że twórcy właściwie podeszli do materiału źródłowego. Obraz nakręcony przez Gartha Jenningsa może i nie podbił szturmem widzów na całym świecie, ale angielski humor nie jest przecież dla każdego. Adams napisał łącznie pięć książek z tego cyklu, lecz mimo to kontynuacje filmu nie powstały. Znów wszystko rozbija się o pieniądze i fakt, że opowieść nie trafiła w masowe gusta.

4. GODZINA ZEMSTY



Dwójka przestępców dokonuje udanego napadu rabunkowego. Kiedy skradzione pieniądze dla jednego z nich okazują się jednak niewystarczające, ten postanawia postrzelić swojego wspólnika - Portera. Na jego nieszczęście, bohater powraca do pełni zdrowia i rozpoczyna krucjatę, której celem będzie odzyskanie swojej części łupu.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Mel Gibson w swoim najlepszym wydaniu. Cyniczny, nonszalancki i do tego piekielnie skuteczny. Klimat filmu był wyraźną inspiracją dla twórców pierwszego Maksa Payne'a. Miasto w którym przychodzi działać Porterowi jest brudne, skorumpowane i pełne prostytutek. Facet kieruje się jakimś kodeksem zrozumiałym wyłącznie dla niego - docierając do największym bonzów w mieście, mógłby zrabować pokaźną fortunę, ale jemu zależy tylko na swojej części łupu. Otwarte zakończenie pozostawiło furtkę dla kontynuacji, choć ta nigdy nie nadeszła. Gibson po latach zagrał trochę podobną rolę w Dorwać gringo, więc jest to jakaś mała forma pocieszenia.

3. KILL BILL




Członkini elity płatnych zabójców wybudza się ze śpiączki po tym, jak ktoś próbował ją zabić. Kobieta poprzysięga zemstę na oprawcach w możliwie najbardziej efektownym stylu - anime, kino samurajskie, kung-fu i western w jednym filmie.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Dyptyk Quentina Tarantino tworzy zgrabną, zamkniętą całość. I nikt o sequelu nawet by nie mówił, gdyby nie sam reżyser, który podrzucił taką myśl już po premierze filmu. Kill Bill vol. 3 miałby opowiadać historię córki Vernity Green, kobiety uśmierconej przez Czarną Mambę na początku pierwszej części. Tarantino mówił, że chciałby aby aktorka grająca córkę osiągnęła wiek dojrzały, a wtedy sama złapałaby za katanę, żeby pomścić swoją matkę. Jej mentorką byłaby niewidoma Elle Driver. Reżyser odpuszczał ten pomysł i powracał do niego wielokrotnie, ale znając skłonność Tarantino do rzucania słów na wiatr, Vol. 3 może nigdy nie powstać.

2. CZŁOWIEK DEMOLKA



W 1996 roku dwójka niereformowalnych delikwentów - psychopatyczny zabijaka i nieuznający kompromisów policjant - zostaje skazana na hibernację. Obaj zostają wybudzeni w 2032 roku, aby znów stanąć do walki. Simon Phoenix szerzy chaos na ulicach miasta, natomiast podążający za nim John Spartan dołącza do szeregów policji.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Przedstawiona w Człowieku demolce wizja przyszłości jest bardziej prawdopodobna niż wszystko to, co kino sci-fi miało do zaoferowania wcześniej i później. Świat bez fajek, bluzgów i seksu, dowodzony przez zastępy eko-czubów i pseudo-pacyfistów. Stallone lubi powracać do ról z przeszłości, co udowodnił kontynuacjami Rocky'ego i Rambo. Zanim wpadł na pomysł nakręcenia Niezniszczalnych, wspominał coś o sequelu Na krawędzi. Czy Człowiek demolka nie byłby jednak lepszym pomysłem? Dla Sylwka byłaby to najlepsza okazja do humorystycznego skomentowania swojego emploi, co jest ostatnio ulubionym zajęciem wszystkich staroszkolnych aktorów kina akcji.

1. ARMIA CIEMNOŚCI



Ash, bohater serii Martwe zło, dziwnym zbiegiem wydarzeń ląduje w średniowieczu. Tam musi zwalczyć armię umarlaków, żeby ostatecznie powrócić do swoich czasów. Film doczekał się dwóch różnych zakończeń, z czego oba pozostawiają miejsce na kontynuację.

Dlaczego zasłużył na sequel?

Trudno zliczyć liczbę fanów Martwego zła na całym świecie. Rola Asha jest największym aktorskim osiągnięciem Bruce'a Campbella, a reżyser Sam Raimi najlepiej czuje się jednak w komedio-horrorach (potwierdził to niedawno Wrotami do piekieł). W tym roku pojawił się remake Martwego zła, ale Raimi i Campbell mówią, że chcieliby także nakręcić kontynuację oryginalnej serii. Zawarta w remake'u scena po napisach końcowych (KLIK) sugeruje, że nadejście sequela jest więcej niż prawdopodobne.

Nie ma to jak zestawienie zakończone pozytywnym akcentem.

4 komentarze:

  1. Ciekawa jestem co będzie w kolejnej części. Może kontynuacja serii Batmana Nolana? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna część jest już w tym samym miejscu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak Batman się nie pojawił, szkoda. Miejmy nadzieję, że Tarantino tym razem nie rzucił słów na wiatr! Zestawienie nakłoniło mnie do nadrobienia Człowieka Demolki, dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. 25 year-old Accountant III Rycca Girdwood, hailing from Manitou enjoys watching movies like Chapayev and Sketching. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a McLaren F1. pomocne wskazowki

    OdpowiedzUsuń